Reklama

Polityka i prawo

Amerykański wywiad powinien ujawnić brudne sekrety Putina

  • Sekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji Witold Kołodziejski. Fot. Ministerstwo Cyfryzacji

Według magazynu Forbes Stany Zjednoczone powinny podjąć działania, które doprowadzą do powstania podobnego portalu z wyciekami poufnych danych jak Wikileaks. Ma to wspomóc walkę na arenie międzynarodowej oraz wyrównać szanse pomiędzy wywiadami.

Problemy USA z wpływem rosyjskiego wywiadu na politykę nie jest nowością jeżeli chodzi o działania służb specjalnych na arenie międzynarodowej. Niektóre działania Rosjan mają, według Frobesa być bardzo widoczne. Niektórzy politycy mieli nawet podejmować jawną współpracę z nimi. Część z nich miała  na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat wspierać nieświadomie działania Kremla na terenie Stanów Zjednoczonych. Przykładem było spenetrowanie przez wywiad otoczenia Prezydenta Franklina D. Roosvelta. Wskazują na to raporty Federalnego Biura Śledczego, które zajmowało się badaniem wpływów na USA w czasie II wojny światowej. Tamte działania zostały także potwierdzone udostępnieniu archiwum archiwum oraz amerykańskich sił łączności - Signal Corps (USASC), w przypadku których udostępniono zapisy z projektu Venona.

Nowszym przykładem na jawną współpracę pomiędzy rosyjskimi służbami a przedstawicielami rządu USA jest rok 1980, w którym Bernie Sanders, spędzał swój miesiąc miodowy w ZSRR. Sanders był kontrkandydatem Hillary Clinton w prawyborach partii Demokratycznej. Polityk po powrocie z miesiąca miodowego miał jawnie wspierać World Peace Council, które były organizacją satelitarną rosyjskiego wywiadu. Amerykański oddział tej organizacji działa w sposób jawny na rzecz rozbrojenia Stanów Zjednoczonych, dodatkowo w tamtym okresie próbował zrealizować pomysł poddania się krajów alianckich agresywnej polityce Rosji Radzieckiej – jak czytamy na stronie magazynu Forbes.

Autor artykułu jednocześnie zaznacza, że niektórzy z polityków związanych z dynastią Clintonów, w czasach zimnej wojny czerpali korzyści z współpracy z KGB. Chodzi o polityków posiadających majątki na terenie ZSRR w tamtych czasach czyli wiceprezydent Al Gore, którego ojciec współpracował z rosyjskim agentem Armandem Hammerem. Ojciec Ala Gore'a miał według magazynu Forbes wprowadzić syna w relację powiązane z Rosjanami. Drugą osobą w otoczeniu Billa Clintona, która miała być zausznikiem rosyjskim był Strobe Talbott. Nie jest do końca jasna jego rola w całej grze politycznej, jednak Siergiej Trietiakow nazwał Tablotta „bardzo cennym źródłem informacji o charakterze wywiadowczym”. Byłego dziennikarza Times oraz zastępcę sekretarza Stanu USA, Stroba Tablotta miał zrekrutować w swoim czasie Victor Louis, a kontaktem miał być rosyjski ambasador w Kanadzie Georgiy Mamedov – jak czytam na stronie Forbes.

Jednak warto wrócić do czasów współczesnych, w których co chwila, szczególnie przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych pojawia się problem wycieku prywatnych oraz poufnych danych z komputerów Demokratów. Kongres również nie został oszczędzony przez rosyjskich hakerów, podobnie jak w ostatnim czasie organizacja Georga Sorosa.

Po prawie wszystkich tych atakach informację pojawiają się na specjalnie przygotowanych portalach, na których znajdują się maile, tajne dokumenty czy materiały obciążające zakatowanych. Według informacji zamieszczonej w magazynie Forbes, portal Wikileaks czy ostatnio stworzony DC Leaks są jawnie wspierane przez Rosję, nie są znane dokładnie nici powiązań jednak widać je w dokumentach udostępnianych na portalu.

J. Michael Waller, który opisał całą sprawę na portalu, twierdzi, że obecny prezydent Barack Obama powinien jak najszybciej wykorzystać podległe mu służby specjalne i zadać im wykonanie podobnych operacji jakie obecnie są przeprowadzane po rosyjskiej stronie. Podkreśla, że znalezienie osoby, która pozwoliła by na ujawnienie przynajmniej części tajnych, z może nawet kompromitujących dokumentów pozwoliła by na znaczną poprawę bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Waller zaznacza także, że zagrożenie płynące z działań wywiadowczych takich krajów jak Chiny czy Rosja, może bardzo źle odbić się na przyszłości Stanów Zjednoczonych. Dlatego jak zaznacza, Ameryka powinna jak najszybciej doprowadzić do kompromitacji obecnie panującego prezydenta Władimira Putina oraz jego otoczenia. Sama ujawnienie przynajmniej kilku ważnych dokumentów według niego może działać znacznie lepiej niż to miało w przypadku USA, ze względu na mocno scentralizowany ośrodek władzy jaki występuje w Rosji.

Czytaj też: The Shadow Brokers twierdzi, że zaatakowało sieć NSA

Reklama

Komentarze

    Reklama