Polityka i prawo

Giertych mówi o Pegasusie: "wokół służb działa grupa do zastraszania opozycji"

Podgląd senackiej sali podczas wysłuchania Romana Giertycha.
Podgląd senackiej sali podczas wysłuchania Romana Giertycha.
Autor. Senat RP (@PolskiSenat)/Twitter

Przed senacką komisją nadzwyczajną ds. Pegasusa staje mecenas Roman Giertych. To jedna z osób publicznych, wobec której wykorzystano izraelski system szpiegowski w celu inwigilacji. Sprawę ujawnili specjaliści Citizen Lab, działającego przy uniwersytecie w Toronto. „To jest niewiarygodny skandal” – skwitował sprawę Giertych na łamach CyberDefence24.

  • Sprawa inwigilacji Romana Giertycha wyszła na jaw 20 grudnia 2021 r. Specjaliści Citizen Lab wskazali wówczas, że na telefon mecenasa włamano się 18 razy w przekroju czterech miesięcy w 2019 roku.
    • Osób, wobec których użyto Pegasusa w naszym kraju jest jednak więcej. Do tej pory ujawniono, że celem byli: prokurator Ewa Wrzosek, senator Krzysztof Brejza, prezes AGROUnii Michał Kołodziejczak oraz dziennikarz Tomasz Szwejgiert.
      • Senacka komisja nadzwyczajna ds. wyjaśnienia inwigilacji w Polsce pierwsze merytoryczne spotkanie odbyła 17 stycznia br. Wówczas wysłuchano Johna Scotta-Railtona i Billa Marczaka z Citizen Lab.
        • Przed komisją stanęli również m.in. były szef NIK senator Krzysztof Kwiatkowski oraz obecny prezes Izby Marian Banaś, a także senator Krzysztof Brejza.

          KONIEC. Komisja zakończyła spotkanie z Romanem Giertychem. Czas na wnioski.

          Marcin Bosacki, przewodniczący senackiej komisji, podsumowuje obrady:

          • Roman Giertych łączy iniwgilację w 2019 roku ze swoją współpracą w charakterze obrońcy z Donaldem Tuskiem.
          • Do jednego z ataków doszło nie w Polsce, lecz we Włoszech.
          • Roman Giertych posiada dowody na to, że z jego teleofnu ściągano duże ilości danych w czasie kampanii wyborczej w 2019r. oraz publikowano w mediach, głównie w TVP, fragmenty jego korespondencji. Według mecenasa ściągano je również po zakończeniu ataków (część wiadomości pochodzi z 2020 r.), co świadczy, że zachowano zdolności do przechywtywania wiadomości w kolejnych miesiącach.
          • Zdaniem Romana Giertycha istnieje zorganizowana grupa przestępcza w ramach polskich służb, wykorzystywana do walki z przeciwnikami politycznymi.
          • Mecenas apeluje o całkowitą reformę kontroli działalności służb specjalnych.

          Zdaniem Romana Giertycha PiS kupił Pegasusa, aby ukryć prowadzoną inwigilację wobec opozycji.

          ”Zalęgła nam się zorganizowana grupa przestępcza”

          Senacka komisja pyta Giertycha wprost: „czy mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestepczą łamiącą prawo?”. Odnosi się m.in. do skazanych przez sąd ministra Kamińskiego i Wąsika za nadużywanie uprawnień (zostali ułaskawieni przez prezydenta Andrzeją Dudę).

          „Ktoś wydaje decyzję kogo inwigilować. Na szczycie służb zalęgła nam się zorganizowana grupa przestępcza. To ona nimi rządzi i prokuraturą” - odpowiada mecenas.

          Warto sprawdzić telefony przedstawicieli obozu władzy

          „W 20 proc. przypadków Pegasus jest wykorzystywany wobec opozycji, w pozostałych 80 proc. - własnego obozu” - podkreśla Roman Giertych, powołując się na ustalenia Citizen Lab. Dlaczego? Aby utrzymać w ryzach ugrupowanie.

          „Wbrew pozorom pan Kołodziejczak jest oczywistym obiektem zainteresowania służb, zwłaszcza przed wyborami w 2019 roku” - wskazuje. „Posprawadzałbym telefony osób z obozu władzy lub ich bliskich. Zwłaszcza tych, którzy mieli napięte stosunki z Jarosławem Kaczyńskim” - sugeruje.

          Giertych: „CBA nie miało prawa”

          „Wobec mnie CBA nie miało prawa prowadzić postępowania, a tym samym używać Pegasusa. Mam na to orzeczenia sądowe” - mówi Giertych. Jak tłumaczy, CBA nie ma uprawnień by zajmować się sprawami ludźmi, którzy nie mają związków ze środkami publicznymi, o czym mówią przepisy. „Działanie służb musi polegać na wykonywaniu prawa i jego przestrzegania” - dodaje.

          Giertych: „wokół służb działa grupa do zastraszania opozycji”

          Komisja poprosiła Romana Giertycha do skomentowania wątku tzw. alamrów bombowych. Przypomnijmy, że z numeru telefonu córki mecenasa Marii Giertych rozsyłano komunikatu o podłożeniu ładunków w różnych częściach kraju.

          „Gdy się dowiedziałem o sprawie, podałem informacje na Twitterze, przez co stała się ona publiczna i dlatego nikt nie odważył się zatrzymać mojej córki” - mówi Giertych. Odnosi się także do incydentów z udziałem córki byłego szefa CBA Pawła Wojtunika oraz rodziny Brejzów : „Wszystkie te sytuacje świadczą, że wokół służb specjalnych działa grupa, która zajmuje się zastraszaniem opozycji. Mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestepczą do inwigilowania opozycji i koalicji, kontynuującą działania SB. Ona bawi się cyberbronią do niszczenia demokracji w naszym kraju”.

          Giertych: pierwszy taki przypadek w historii

          Zdaniem mecenasa to, co spotkało jego i jego kancelarię, należałoby chyba określić pierwszym przypadkiem tak szerokiego i poważnego naruszenia tajemnicy adwokackiej, która „ma charakter szczególny”. „Moi klienci mogli być też iniwgilowani. Jednym z nich był Donald Tusk. Jeśli ktoś robił stenogram z takich rozmów, świadomie naruszał prawo” - mówi Roman Giertych.

          Giertych dodaje, że otrzymał potwierdzenie od Citizen Lab, iż za pomocą Pegasusa pobierano ogromne ilości danych z jego telefonu, w tym plików i dokumentów. To pokazuje, że systemu używano nie tylko do podłuchiwania, ale i pozyskiwania informacji.

          Wykradano i udostępniano wiadomości

          „Pegasus może zassysać dane logowania do skrzynek” - mówi Giertych. Dodaje, że w ten sposób służby mogły mieć dostęp do koreposndencji z klientami jego kancelarii. Twierdzi, że wykradały wiadomości i je udostępniały.

          „Oplikowano też moje SMS-y pod hasłem: »mecenas Giertych pomaga uniknąć odpowiedzialności karnej osobie związanej z »Sokiem z buraka«” - podkreśla przed senacką komisją. „To jest przestępstwo według polskiego prawa. Zawsze” - tłumaczy.

          Sprawa „dwóch wież”

          Komisja pyta mecenasa, czy w czasie, gdy był inwigilowany prowadził jakąś sprawę o istotnej wadze. Roman Giertych odpowiada: „tzw. sprawa »dówch wież«. Reprezentowałem pana Geralda Birgfellnera, domagając się ukrania za oszustwa Jarsoława Kaczyńskiego. Toczyła się ona od lutego do połowy października 2019 roku. W tym postępowaniu pojawiły się taśmy z rozmów między panem Geraldem a Kaczyńskim”.

          Komisja nadzwyczajna w Senacie ds. „wyjaśnienia nielegalnej inwigilacji oprogramowaniem Pegasus” spotyka się po to, by - jak wskazano - ustalić co się stało; jaki wpływ na wybory parlamentarne miało użycie Pegasusa oraz by wypracować założenia reformy służb specjalnych, aby kontrola służb „była wyraźniejsza”, a przypadki nielegalnej inwigilacji nie mogły się powtarzać lub „przynajmniej były mniej prawdopodobne”.

          Komentarze