Reklama

Social media

"Apel z Christchurch" - wezwanie do walki z agresją w sieci

Fot. Book Catalog/Flickr/CC 2.0
Fot. Book Catalog/Flickr/CC 2.0

W Paryżu odbyła się konferencja na temat walki z agresją w internecie. Jej inicjatorami byli prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Nowej Zelandii Jacinda Arden. Uczestnicy spotkania, w tym wielkie firmy internetowe, wystosowali „Apel z Christchurch”.

Hasło konferencji jest nawiązaniem do masakry w nowozelandzkim mieście Christchurch, do której doszło 15 marca. Sprawca zorganizował zamachy na dwa meczety, w których zabił 50 osób, a część ataku transmitował na żywo na Facebooku.

Paryskie spotkanie, w którym udział wzięły delegacje rządów i wielkie firmy internetowe - Amazon, Facebook, Google, Microsoft, Twitter, YouTube, Qwant i DailyMotion oraz Fundacja Wikimedia - zorganizowano dwa miesiące po tragedii w Christchurch, co podkreśliła premier Arden.

Atak na meczety został z założenia "pomyślany tak, aby stał się wiralem" - zaznaczyła Arden. Przypomniała, że Facebook zablokował transmisję z ataku w Christchurch 1,5 mln razy. W ciągu pierwszych 24 godzin była ona udostępniana na portalu YouTube co sekundę.

Uczestnicy konferencji podpisali się pod swego rodzaju niewiążącą prawnie odezwą, w której apelują o "podjęcie kroków (...), które pozwolą zapobiec transmisji treści terrorystycznych".

Kroki te mają polegać między innymi na "natychmiastowym i permanentnym usuwaniu" treści przekazywanych przez wszelkiego rodzaju ekstremistów, przy "poszanowaniu praw człowieka i swobód fundamentalnych" - głosi "Apel z Christchurch".

Wielkie firmy technologiczne i rządy obiecują w nim przyśpieszenie prac badawczych i rozwojowych nad "procedurami, które pozwolą reagować szybko, efektywnie i w sposób skoordynowany na rozprzestrzenianie treści terrorystycznych (...) w następstwie aktów terroru".

Projekt apelu został przygotowany przez rządy Nowej Zelandii i Francji. Jeszcze przed rozpoczęciem konferencji Facebook zadeklarował, że będzie blokował treści zamieszczane przez osoby, które już raz złamały normy obowiązujące w tym serwisie społecznościowym.

Firmy technologiczne obiecały podjąć badania nad tym, w jaki sposób algorytmy są wykorzystywane do propagowania treści zamieszczanych w sieci przez ekstremistów i jak można szybko interweniować oraz przekierować użytkowników do "wiarygodnych, pozytywnych alternatyw lub kontrnarracji".

Facebook, który jest też właścicielem Instagrama i aplikacji WhatsApp, poinformował, że zainwestuje 7,5 mln dol. w rozwój technologii wyszukującej nagrania wideo i fotografie, które poddane były takim zabiegom, aby utrudnić ich wytropienie.

Pod apelem, oprócz Francji i Nowej Zelandii, podpisały się: Kanada, Irlandia, Jordania, Norwegia, Wielka Brytanii, Senegal, Indonezja oraz Komisja Europejska. Apel poparły też: Australia, Niemcy, Indie, Japonia, Holandia, Hiszpania i Szwecja - poinformował Pałac Elizejski.

Agencja AFP pisze, że "Apel z Christchurch", jako niewiążąca prawnie odezwa, ma taką siłę oddziaływania "jak pobożne życzenia". "To jest deklaracja dotycząca zasad. Gest polityczny, ale nic więcej" - powiedział w rozmowie z AFP Marc Rees, redaktor naczelny portalu Next INpact specjalizującego się w technologiach.

"Nie chodzi o to, że Facebook czy Twitter są niechętne, ale o to, że zlikwidowanie w czasie rzeczywistym treści online jest po prostu niemożliwe" - dodał Rees

AK/PAP

Reklama

Komentarze

    Reklama