Reklama

Polityka i prawo

Wina Obamy! Senacki organ zbadał sprawę rosyjskiej kampanii wpływu z 2016 roku

Fot. Pete Souza / obamawhitehouse.archives.gov
Fot. Pete Souza / obamawhitehouse.archives.gov

Administracja Baracka Obamy nie podjęła odpowiednich działań w celu powstrzymania rosyjskiej kampanii wpływu, która była wymierzona w wybory prezydenckie w 2016 roku – stwierdził senacki organ badający sprawę. W specjalnym raporcie opisano skalę zaniedbań ze strony ówczesnych władz USA oraz przedstawiono zalecenia dla obecnego rządu, aby uniknąć podobnej sytuacji w przypadku tegorocznej kampanii prezydenckiej. Co można było zrobić lepiej?

Według raportu „Russian Active Measures Campaigns and Interference in the 2016 U.S. Election”, opracowanego przez Komisję ds. Wywiadu Senatu Stanów Zjednoczonych (Senate Intelligence Committee - SIC), administracja Baracka Obamy nie była odpowiednio przygotowana do przeciwdziałania rosyjskim operacjom wpływu, wymierzonym w wybory prezydenckie w 2016 roku. Waszyngton podejmował próby, które ostatecznie nie powstrzymały Moskwy przed realizacją swoich działań.

Zgodnie z treścią dokumentu, Biały Dom wydał ostrzeżenie skierowane do Rosji o możliwości przeprowadzenia odwetu, jeśli Kreml niezaprzestanie prowadzenia swojej kampanii wpływu. Komunikat był jednak bezskuteczny. „Po ostrzeżeniach Rosja kontynuowała działalność, obejmującą rozpowszechnienia fake newsów w mediach społecznościowych oraz penetrację infrastruktury wyborczej w dniu wyborów” – czytamy w raporcie.

Komitet zauważył jednak, że administracja Baracka Obamy była mocno ograniczona, jeśli chodzi o stanowczą reakcję na działania Moskwy. Taki stan rzeczy wynikał z kilku aspektów, w tym:

  • mocno upolitycznionego środowiska;
  • obawy, że wydanie publicznego ostrzeżenia samo w sobie podważy zaufanie społeczeństwa do wyborów, a tym samym pomoże Rosji w osiągnięciu zamierzonego celu;
  • nieznany zakres, w jakim Kreml mógł mieć wpływ na systemy wyborcze;
  • spóźniona identyfikacja działań prowadzonych przez Moskwę;
  • wyzwania dotyczące sposobu rozwiązania problemu WikiLeaks.

Senacka komisja podkreśliła, że decydenci polityczni w 2016 roku nie byli zaniepokojeni rosyjską ingerencją w amerykańskie wybory prezydenckie, dopóki szef CIA John Brennan nie przekazał informacji o wrogiej działalności ze strony Moskwy.

Raport krytykuje również administrację Baracka Obamy za traktowanie kwestii geopolitycznych za zupełnie niezwiązane z obszarem działalności w cyberprzestrzeni. „Komisja uważa, że ​​to podejście przyjęte przez władze mogło uniemożliwić władzom dostrzeżenie pełniejszego obrazu zagrożenia, ograniczając tym samym zdolność do reakcji” – czytamy w dokumencie.

W związku z tym w dokumencie wyraźnie podkreślono, że kwestie cyberbezpieczeństwa należy postrzegać jako integralną część krajobrazu polityki zagranicznej, zamiast izolować ją i uznawać za odrębny obszary działalności państwa. Dodatkowo, konieczna jest intensyfikacja wymiany informacji na temat złośliwych operacji prowadzonych przez zagraniczne podmioty.

Poprawy wymaga również komunikacja ze społeczeństwem. Senacki organ jest zdania, że należy usprawnić proces dzielenia się informacjami na temat zagrożeń związanych z zagranicznymi operacjami wpływu. „W przypadku wykrycia kampanii społeczeństwo powinno zostać jak najszybciej poinformowane o niebezpieczeństwie w sposób zwięzły i wyraźny” – stwierdzono w raporcie.

Komisja podkreśla także konieczność umocnienia przywódczej roli Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej poprzez między innymi opracowanie i ustanowienie norm cyberprzestrzeni. Raport wyraźnie wskazuje, że Rosja i Chiny działają według własnych zasad, dlatego „przywództwo USA jest niezbędne do zawarcia jakiejkolwiek sformalizowanej umowy międzynarodowej w dopuszczalnego wykorzystania cyberzdolności”.

Reklama

Komentarze

    Reklama