Reklama

Polityka i prawo

Rosyjska dezinformacja zalewa Amerykanów? Nowy raport DHS

Fot. Christoph Scholz/flickr
Fot. Christoph Scholz/flickr

Amerykańskie zabezpieczenia mające na celu zneutralizowanie rosyjskich operacji manipulacyjnych wymierzonych w społeczeństwo okazały się nieskuteczne – wynika z raportu opracowanego przez Department of Homeland Security USA (DHS). Moskwa kontynuuje swoje działania ukierunkowane w system polityczny Stanów Zjednoczonych poprzez prowadzenie złośliwych kampanii, zaostrzających podziały społeczne. Głównym celem Kremla są wybory prezydenckie w 2020 roku – informuje serwis Yahoo News.

„Rosyjskie podmioty z pewnością będą nadal kierować swoje działania w amerykańskie społeczeństwo. Operacje wpływu mają przyczynić się do realizacji rosyjskich interesów, zwłaszcza w kontekście wyborów prezydenckich w 2020 roku, które uznawane są przez Kreml jako kluczowy moment ingerencji” – wskazuje raport DHS.

Zgodnie z oceną specjalistów Rosja kontynuuje swoje złośliwe operacje. „Zaangażowanie się w działania mające na celu kultywowanie relacji z użytkownikami mediów społecznościowych w USA, pomimo konsekwencji sankcji” – wynika z dokumentu.

Raport został opublikowany w momencie, gdy obawy dotyczące dezinformacji oraz operacji wpływu są głównym tematem w debacie. Prezydent Donald Trump jest obecnie zagrożony procedurą impeachmentu ze względu na podejrzenie wywierania  nacisku na władze Ukrainę, aby z ich pomocą zaszkodzić swoim konkurentom politycznym w kraju.

Dokument wyraźnie wskazuje, że wielu państwowych urzędników nadal spotyka się z rosyjskimi kampaniami wpływu, których celem jest ingerencja w amerykańską scenę polityczną poprzez manipulowanie społeczeństwem. Problem ten w wielu przypadkach jest bagatelizowany. „Duży problem w Stanach Zjednoczonych polega na tym, że nie zwrócono na to uwagi politycznej na wysokim szczeblu” – podkreśliła Alina Poliakowa, założycielka Project on Global Democracy and Emerging Technology at the Brookings Institution. „Kongres nie uchwalił ani jednego projektu legislacyjnego, który przynajmniej próbowałby ograniczyć rozprzestrzenianie się dezinformacji w Internecie” - dodała.

Raport wskazuje, że ​​DHS monitorował „niewielką ilość 22 kont w mediach społecznościowych, które były kontrolowane przez rosyjskie podmioty od początku września 2018 roku do stycznia 2019”. Ich analiza wykazała, że „wzmocniły podziały narracyjne, w tym treści krytyczne wobec polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych oraz pokrewnych dziedzin, w tym odnosiły się głównie do dyskryminacji rasowej czy innych wewnętrznych napięć”. Kontrolowane przez Moskwę konta publikowały treści, które były skierowane do określonej grupy odbiorców – informuje serwis Yahoo News.

„Rosyjskie oddziaływanie w mediach społecznościowych trwało co najmniej od początku stycznia 2019 roku” – stwierdzono w raporcie. – „Publikowane treści skupiały się na takich tematach, jak napięcia społeczne i rasowe, podważenie zaufania do władz USA, podsycanie politycznej urazy w społecznościach mniejszości rasowych oraz krytykowanie polityków”.

Aktywność rosyjskich botów oraz armii trolli stwarza nowe zagrożenie dla nadchodzących wyborów prezydenckich. „Obecne działania podmiotów podległych Moskwie skupiają się na wzmacnianiu treści zamiast tworzenia fałszywych kont w celu publikowania fake newsów” – wskazuje raport DHS. Dodatkowo, eksperci podkreślają, że problemem może być potęgowany przez fakt, iż rząd USA niewiele zrobił, aby powstrzymać tego rodzaju dezinformację od momentu złośliwej kampanii wymierzonej w wybory w 2016 roku.

„Rosja zwiększa liczbę operacji informacyjnych. Tak stara się siać niezgodę i wrogość. To jest główny cel Rosjan” – zaznaczył Michael Carpenter, dyrektor Penn Biden Center for Diplomacy and Global Engagement. – „Rosjanie szaleją”.

Według eksperta wielką słabością w tym zakresie jest brak jakichkolwiek ram prawnych, które chociaż w pewnym stopniu przeciwdziałałyby złośliwym operacjom wpływu lub manipulacji. „Jeśli rosyjska organizacja pozarządowa, która jest zamaskowana za firmami-słupami w USA, ma amerykańsko brzmiącą nazwę, wnosi kilka tysięcy dolarów na jakąś stronę internetową, to nie jest to nawet nielegalne” – wyjaśnia Michael Carpenter.

Reklama

Komentarze

    Reklama