Reklama

Polityka i prawo

Raport: Skala rosyjskiego zaangażowania w amerykańskie wybory większa niż przypuszczano

Fot. The White House/flickr
Fot. The White House/flickr

Nowy raport na temat rosyjskiej dezinformacji opracowany na potrzeby amerykańskiego Senatu, dostarcza nowych informacji dotyczących działań Kremla podczas wyborów w 2016 roku. Działania Moskwy miały pomóc Donaldowi Trumpowi w objęciu fotela prezydenta.

Raport jest pierwszym, który obejmuje opinie i badania dostarczone przez główne firmy technologiczne. Stwierdzono w nim, że Moskwa podczas kampanii dezinformacyjnej wykorzystywała media społecznościowe do prezentowania treści, które miały pomóc Donaldowi Trumpowi w wygraniu wyborów.

Badania przeprowadzone przez Oxford University w ramach Computational Propaganda Project oraz  Graphika wskazują na nowe szczegóły dotyczące sposobu, w jaki Rosjanie pracujący w Internet Research Agency (oskarżoną o przestępstwa kryminale w związku z kampanią w 2016 roku) wpłynęli na postawę Amerykanów podczas kampanii wyborczej w 2016 roku.

Dane wykorzystane podczas przygotowania raportu zostały dostarczane przez największe platformy mediów społecznościowych – Facebooka, Twittera, Google’a i obejmowały klika lat. Raport nie zawiera jednak żadnych informacji na temat ostatnich wydarzeń politycznych, w tym listopadowych wyborów do Kongresu.

Specjaliści zauważyli, że główne grupy będące przeciwko kandydaturze obecnego prezydenta USA otrzymywały specjalne komunikaty, które miały na celu wywołanie niepewności wobec obranej opcji politycznej i ostatecznie skłonienie wyborców do oddania głosu na Donalda Trumpa.  W raporcie stwierdzono, iż „wszystkie wiadomości wyraźnie przyniosły korzyści Partii Republikańskiej, a szczególnie Donaldowi Trumpowi”.

Dokument sporządzony przez specjalistów zawiera najnowsze dowody na to, że rosyjscy agenci starali się pomóc obecnemu prezydentowi w wygraniu wyborów. Całą sprawę badał również amerykański wywiad w 2017 roku.  

Działania Moskwy skierowane były przede wszystkim na konserwatystów i dotyczyły wielu kontrowersyjnych kwestii, takich jak chociażby prawo do broni i imigracji. Wśród Afroamerykanów Rosja starła się osłabić wiarę w demokratyczne procesy Stanów Zjednoczonych poprzez rozpowszechnianie błędnych informacji odnoszących się  do procedury głosowania. Kampania dezinformacyjna dotknęła również inne grupy, w tym  m.in. latynosów, muzułmanów, gejów czy chrześcijan.

W raporcie stwierdzono, że Moskwa podczas swojej kampanii wykorzystywała nie tylko główne platformy, jakimi są Facebook, Google, Instagram, Twitter czy YouTube, ale również mniejsze, jak np. Tumblr, Pinterest oraz Google+. Rosjanie posługiwali się także e-mailami z serwisów Yahoo, Gmail i Hotmail firmy Microsoft.

Specjaliści, opierając się na danych dostarczanych przez firmy technologiczne, zauważyli „opóźnioną i nieskoordynowaną reakcję firm na kampanię dezinformacyjną”. Po odkryciu incydentów podmioty te nie udostępniły wyczerpujących informacji na temat naruszeń.

Na przykład Facebook dostarczył Senatowi kopie postów z 81 stron i informacji o 76 kontach używanych do zakupu reklam, co stanowi wyłącznie część ogólnego zbioru. Z kolei Google przekazał informacje w postaci filmów na YouTube, zamiast konkretnych danych, tym samym znacznie utrudniając specjalistom pełną analizę.  

W specjalnym oświadczeniu władze Twitter’a poinformowały, że od wyborów w 2016 roku poczyniły znaczne postępy w zakresie wzmocnienia cyberbezpieczeństwa. Równocześnie platforma udostępniła specjalny raport dotyczący treści wysyłanych przez rosyjskich agentów. „Naszym szczególnym celem jest poprawa bezpieczeństwa publicznych treści zamieszczanych na naszej platformie, a ochrona wyborców jest ważnym aspektem tej misji” – zaznaczyli przedstawiciele koncernu.

W raporcie opracowanym dla Senatu wyrażono zaniepokojenie zagrożeniami, jakie stwarzają media społecznościowe dla sceny politycznej poszczególnych państw. „Media społecznościowe przestały być naturalną infrastrukturą do dzielenia się zbiorowymi problemami, a stały się obecnie narzędziem kontroli społecznej” – podkreślono w dokumencie.

Specjaliści zauważyli, że rosyjscy agenci działali w sposób nierozważny, co umożliwiło szybkie odkrycie ich działań. Taki stan rzeczy wiąże się z faktem, iż wykorzystywali oni podczas operacji m.in. rubla do kupowania reklam czy używali rosyjskich numerów telefonicznych w celu uzyskania określonych informacji.

Rosyjscy agenci działali na różnych platformach, publikując linki między konkretnymi kontami i stronami, aby w ten zwiększyć dostęp promowanych treści oraz silniej oddziaływać na Amerykanów.  Łącząc posty na określonych portalach byli w stanie pozyskiwać darowizny, organizować protesty, a nawet wiece w świecie rzeczywistym.

Reklama

Komentarze

    Reklama