Reklama

Polityka i prawo

Rosjanie chcą wyjaśnienia w sprawie amerykańskiego włamania do ich sieci

  • fot. Wikipedia
    fot. Wikipedia

Rosyjska rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maria Zaharowa w oświadczeniu opublikowanym na stronie ministerstwa podkreśliła, że jeżeli administracja amerykańska nie zareaguje odpowiednio na doniesienia o włamaniu do rosyjskich sieci, to Moskwa uzna, że w USA wspiera się cyberterroryzm.

Maria Zaharowa powiedziała: "Jeżeli strona amerykańska nie podejmie żadnych kroków, będzie to oznaczać, że istnieje tam przyzwolenie na cyberterroryzm. Jeżeli widmo ataku, które zostało upublicznione przez amerykańskie media zostanie potwierdzone, to Moskwa będzie posiadać wszelkie prawa do oskarżenia Waszyngtonu o wykonanie takiego ataku".

Całe zamieszanie nastąpiło wówczas, kiedy portal NBC News na swoich stronach opublikował artykuł opisujący, jak agencje amerykańskie uzyskały dostęp do najważniejszych części sieci internetowej w Rosji.

Dotyczyło to możliwości przeprowadzenia ataku na sieć energetyczną, ataku na sieci administracji państwowej oraz inne krytyczne usługi ważne dla funkcjonowania kraju. Amerykański portal oparł swoje przesłanki na działaniach wymierzonych w Moskwę, na dokumentach przekazanych przez jednego z pracowników wywiadu, w tym nawet na informacjach o oznaczeniu "ściśle tajne".

Czytaj też: Rosja: Hakerzy zaatakowali stronę Ministerstwa Spraw Zagranicznych

Trudno powiedzieć, czy samo przekazanie NBC News danych na temat działań operacyjnych było tzw. kontrolowanym wyciekiem czy może nieszczęśliwym zbiegiem wydarzeń. Jeżeli był to kontrolowany wyciek, to musiał on mieć na celu ostrzeżenie Rosjan przed wykonywaniem pochopnych działań podczas wyborów prezydenckich 8 listopada.

W innym przypadku, kiedy ta informacja miała na zawsze pozostać niejawna, można by było mówić o pewnej nieudolności wywiadu. Oficjalnego komunikatu raczej nie powinno się spodziewać, podobnie jak w przypadku innych działań operacyjnych zrealizowanych przez USA.

Nie dziwi zatem ostra reakcja strony rosyjskiej na te doniesienia, połączona z kampanią realizowaną także przez Russia Today. W jej ramach Rosja tradycyjnie zaprzecza jakimkolwiek związkom z atakami grup hakerskich na komputery Demokratów oraz zaprzecza, jakoby chciała wpłynąć na przebieg wyborów prezydenckich w USA.

W celu potwierdzenia swojej tezy Rosjanie posłużyli się także wypowiedzią eksperta Charlesa Ortlela, który znany jest ze swojej krytycznej postawy wobec Hillary Clinton. To nie pierwszy raz, kiedy Moskwa stara się odwrócić uwagę od swoich działań w cyberprzestrzeni. 

 

Reklama

Komentarze

    Reklama